Elf przeklęty na wieki...

niedziela, 19 stycznia 2014

Czarodziej, Shire & Baggins 01

     Wpatrywałam się w nieznajomą postać. Dostrzegłam przy niej jeszcze jeden szczegół. Miała laskę. Zapewne był to stary człowiek. Lekko przygarbiony. Zbliżył się i teraz zauważyłam, że ma długą i siwą brodę. Choć wyglądał trochę przerażająco w tym mroku to na jego twarzy malował się przyjazny uśmiech. Rzekł wpatrując się we mnie:
- Księżniczka Lesha, córka króla Thranduila. Jak miło Cię spotkać.
Byłam.. W szoku! Znał moje imię, wiedział kim jestem. Moje błękitne oczy otworzyły się szeroko, a moja szczęka mimowolnie opadła w dół. Kim był ten człowiek? Nie był chyba zwykłym czarodziejem. Nie znałam go a on znał mnie jakim prawem? W mojej głowie tłoczyły się myśli i wspomnienia by chociaż jedno znaleźć nawiązujące to tego kogoś. Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa.
- Nie uważasz, że jest zbyt późno na takie samotne spacery z dala od rodzinnego domu? - zapytał przyjaznym głosem. W sumie miał rację. Z tym, że Leśne Królestwo nie było już moim domem. Cicho westchnęłam i opuściłam łuk i strzałę kładąc je obok siebie.
- Leśne Królestwo to już nie jest mój dom - odpowiedziałam cicho. Widać czarodziej był nieco zdziwiony tą odpowiedzią. Siadł na pobliskim kamieniu i spojrzał w stronę gór.
- Drogie dziecko - zaczął spokojnie i po chwili znów przeniósł swój wzrok na mnie - Co masz na myśli mówiąc, że Leśne Królestwo nie jest już Twoim domem?
Przez chwilę wahałam się nad tym co zrobić. Czy powinnam opowiedzieć czarodziejowi o tym co zdarzyło się zaledwie kilkanaście godzin temu? Z resztą było mi wszystko jedno.. Opowiedziałam czarodziejowi o wszystkim. O krasnoludach, o wyprawie ojca do nich, o arcyklejnocie, że wyzwałam ojca od tchórzów. Dosłownie o wszystkim po kolei. Noc była długa i cała przed nami. Na koniec dodałam to co było dla mnie najgorsze.. Że mnie spoliczkował.
Czarodziej wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem. Chyba nigdy nie słyszał takiej historii odkąd żyje.
- Twój ojciec jeszcze będzie chciała byś wróciła do Leśnego Królestwa. Ty i Twój brat jesteście dla niego jak oczy w głowie - uśmiechnął się przyjaźnie i dodał - Och, zapomniałem się przedstawić. jestem Gandalf - i puścił mi oczko.
Długo tak siedzieliśmy i rozmawialiśmy sobie o Śródziemiu i o tym co teraz nastanie. O spokojnych dniach, które przemijają. Dowiedziałam się o podejrzeniach jakie ma większość władców. Dosłownie dowiedziałam się o wszystkim czego nie mówił mi ojciec w kilka godzin tej nocy. Poznałam tez historię krasnoludów, którzy ocaleli po napaści smoka na Erebor. Zostało ich niewielu bo zaledwie 13, którzy pragnęli powrócić i odbić swoje królestwo. Dowiedziałam się także o hobbicie, który zamieszkiwał niejakie Shire. Wiedziałam, ze na mapach istnieje taka wioska jednak nigdy nie zgłębiałam się w to kto ją zamieszkuje. O hobbitach usłyszałam dopiero pierwszy raz w życiu i była to dla mnie duża ciekawość. Gandalf opowiedział i o nich sporo tej nocy, a raczej już pod koniec bo niebo się rozjaśniało i zbliżał się wschód słońca. Czarodziej spojrzał w stronę gór i zapytał:
- Chciałabyś wziąć udział w przygodzie?
Przygoda! Tak wreszcie mogło się to wydarzyć. Nie to co nudne siedzenie w królestwie. Od dawna marzyłam o tym by wyruszyć w jakąs podróż a ten moment był najlepszy. Pokiwałam głową na tak i odpowiedziałam:
- Z przyjemnością - bardzo się ucieszyłam na tę wiadomość.
Moim zadaniem było dotrzeć do Shire i odnaleźć Bilba Bagginsa. A tam miałam dowiedzieć się więcej na temat podróży jaka mnie czeka. Tak więc kiedy pożegnałam się z czarodziejem a ognisko przygasło, wyruszyłam wyznaczoną przez Gandalfa drogą. Czekało mnie kilkanaście dni marszu i przeprawy przez góry i niziny.
[...]
Zdałam się na swoją elficką intuicję i po kilkunastu dniach znalazłam się już w pobliżu Shire. Zatrzymywałam się czasami tylko na noc by odpocząć, zjeść i zaczerpnąć sił. Elfy w porównaniu do innych ras nie męczyły się tak szybko. Były zwinne, lekkie i przynajmniej te z Mirkwood bardzo waleczne. Wkroczyłam na ścieżkę prowadzącą przez wioskę. Shire było cudowne. Już na samym wejściu widać było, że mieszkańcy tutaj prowadzą dość spokojny tryb życia, są niziołkami i zamieszkują małe chatki, a raczej norki wydrążone w ziemi. Oczywiście, nie obeszło się bez zbytniego zainteresowania moją osobą. Nieliczni przymrużali oko na to że widza elfa w swoim kraju. pewnie było to dość rzadkie zjawisko tutaj. Przyjaźnie się uśmiechałam, by zrobić dobre wrażenie. Wcale nie miałam zamiaru tutaj nikogo krzywdzić. Małe hobbitowskie dzieci biegały za mną tylko i zachwycały się moimi długimi i jasnymi włosami, które w odróżnieniu od ich kręconych i ślicznych loczków były proste jak druty. Odnalazłam po chwili norkę, do której miałam trafić. Miałam nadzieję, że to ta właściwa. Przeszłam przez ogrodzenie, a raczej małą furtkę i po schodkach weszłam na górę pukając do drzwi. Otworzył je młody hobbit, który wyglądał na trochę zabieganego.
- Słucham? - był wyraźnie zdziwiony moją postacią w jego skromnych progach .
- Pan Bilbo Baggins? - zapytałam schylając się trochę by go widzieć. Cóż może i byłam niską elfką to jednak znalazł się ktoś o mniejszych rozmiarach.
- Tak to ja - odchrząknął i zaprosił mnie ruchem ręki do środka - W czym mogę pomóc, pani..? - urwał gdyż nie znał mojego imienia jak widać.
- Lesha - uśmiechnęłam się przyjaźnie i weszłam do środka - Gandalf mnie tutaj przysłał. Mamy na niego zaczekać. Mówił coś o jakiejś podróży.
Hobbit przytaknął głową jakby w potwierdzeniu, że wie o co chodzi.
- Nie. Nie wybieram się na żadną przygodę. Nie ma mowy. Przecież mu mówiłem - widać poddenerwował się odrobinę tym faktem. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć więc zamilkłam i stałam w korytarzu uważając by nie uderzyć głową o żyrandol.
- Zjesz coś? Może herbaty? - zapytał po chwili biegając po swoim domku w te i z powrotem.
- Poproszę jakieś owoce jeśli można. I herbaty - odpowiedziałam i poszłam do kuchni kiedy hobbit zawołał mnie dalej. Bilbo postawił na stole kosz pełen owoców po czym zrobił herbaty. Sam po chwili siadł do stołu ze swoim kubeczkiem herbaty.
- Wiec.. jesteś elfem. jak mniemam z wyglądu - zaczął młody niziołek. Przytaknęłam głową pijąc ciepłą herbatę. Była bardzo pyszna.
- Gandalf mówił po co cię wysłał tutaj? - zadał kolejne pytanie.
Zaprzeczyłam głową.
- Nie. Powiedział tylko, że tutaj mamy na niego zaczekać.
Pan Baggins westchnął tylko i dopił swoją herbatę. Po chwili przygotował sobie kolację. Rybę i coś jeszcze. Mnie owoce w zupełności wystarczyły po za tym w torebce miałam jeszcze jakieś resztki elfickiego chleba. Kiedy siedzieliśmy tak przy stole rozległo się pukanie do drzwi. Bilbo był dość zaskoczony tym. Kto by się spodziewał gości o tej porze dnia? A raczej wczesnego wieczoru. Wstał poprawiając swój szlafrok i poszedł otworzyć drzwi. Oczom swym nie uwierzył kogo zobaczył...

~~*~~

Na dzisiaj niestety już muszę notkę zakończyć ale za to w przyszły weekend zapraszam na www.cornelia-malfoy.blogspot.com Będę trochę rzadziej pisać notki ze względu na to iż mam kolokwia i nie zawsze będę miała czas by je publikować ale postaram się robić to dość często :)
Pozdrawiam i dobranoc ^ ^